W nocy pojawiła się aktualizacje aplikacji Messenger na iOS
i Android, z której korzystanie narzuca nam ostatnio Facebook coraz bardziej.
Pierwsze wrażenie? Używając preferowanej przez Steve Jobsa terminologii,
powiedziałbym, że było gówniane.
Zmiany zaczynają się już od ikonki aplikacji, która tak samo
jak program otrzymała wygląd komponujący się z iOS 7. Zmiany jednak nie kończą
się na wyglądzie.
Uruchamiając pierwszy raz zaktualizowaną wersję mamy
możliwość dodania do FB naszego numeru telefonu – dzwonienie możliwe jest teraz
z poziomu aplikacji, możemy korzystać z sieci Wi-Fi lub sieci komórkowej. Po rozmowie mamy możliwość ocenienia jakości połączenia. W moim przypadku, chociaż korzystałem z dobrego łącza Wi-Fi, była bardzo słaba.
Oprócz tego, z okienka rozmowy ze znajomym mamy również
możliwość podglądu zdjęć, przejścia na jego oś czasu i wyciszenia – na stałe,
na godzinę lub do 8:00. Wciąż brak możliwości bardziej dowolnego ustawienia tej
opcji, szkoda. Cieszy natomiast brak na liście osób, z którymi czat
wyłączyliśmy. Szybki dostęp mamy również do zdjęć, które wysłaliśmy w
przeszłości danej osobie.
Wygląd czasu jest zbliżony do tego znanego z iMessage z kilkoma
różnicami – pojawiają się awatary, a chmurki z tekstem są bardziej kwadratowe,
wypełnione jednolitym kolorem, a nie gradientem. Pojawiły się także nowe
dźwięki np. wysyłania, czy odbierania wiadomości. Jeśli chodzi o ten drugi to pierwszy raz usłyszałem go przez założone słuchawki i nie był zbyt przyjrmny dla ucha, wręcz przeszywający.
To, co opisałem powyżej, dostępne jest w podmenu „niedawne”.
Obok znajduje się przycisk „osoby”. Które, niestety, podzielona są na dwie listy:
„Messenger” i „Aktywni”. Trudno
zrozumieć sens osobnej listy zawierającej jedynie osoby, które korzystają ze specjalnej
aplikacji Facebooka do wiadomości. By sprawdzić, czy dany znajomy jest akurat
aktywny musimy otworzyć rozmowę. Z kolei na drugiej liście mamy dostępne aktywne
kontakty. Obok zielonego kółeczka wskazującego na aktywność znajomego pojawia
się, niezbyt przydatna dla nas informacja, o tym, czy właśnie korzysta z
komputera („Internet”), czy np. telefonu („urządzenie przenośne”). Dodatkowo, w
obu tych listach, awatary przysłonięte są ikonką wskazującą, czy dana osoba
zaczęła już używać aplikacji Messenger. Jeśli nie, to w oknie konwersacji
widnieje przycisk „Zaproś”.
Jest też wyszukiwarka kontaktów, obejmujące jednocześnie
obie listy oraz druga wyszukiwarka, pozwalająca nam szukać po numerze telefonu
(i w przypadku jego braku zaprosić do aplikacji). To, jak i funkcja dzwonienia pokazuje, że Facebook chce by jego portal był bardziej wszechstronny, konkurował nie tylko z innymi komunikatorami, ale również np. z usługą FaceTime (jak na razie, co prawda tylko audio, ale nie zdziwiłbym się, gdyby wkrótce wprowadził możliwość wideorozmowy - w końcu Google już to ma).
Aplikacja w wersji uniwersalnej dostępna jest za darmo w AppStore. Wszystkie zdjęcia pochodzą również z tej strony - mimo, że Facebook nie ma wiele wspólnego z prywatnością, nie chciałem wykorzystywać tu danych znajomych.
Zanim zakończę, nawiąże jeszcze do naszego postu z nocy, w którym Bundz wspominał o negatywnych opiniach dotyczących nowej odsłony Messengera. Kolejny raz okazuje się, że ile ludzi, tyle opinii - recenzje w AppStore są o wiele bardziej pozytywne. Choć być może to dlatego, że użytkownicy, którzy je ocenili są już po prostu przyzwyczajeni do stylu iOS 7?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz