wtorek, 12 listopada 2013

Recenzja: Bitter Sam


Bitter Sam to kolejna minigra, która szturmem zdobywa wysokie pozycje w sklepie Play.
Fabuła nie jest dziełem pierwszorzędnego pisarza kryminałów i ma średni związek z samą rozgrywką, ale możemy się z nią zaznajomić, oglądając niespełna minutowy filmik na stronie gry w sklepie. Mianowicie główny bohater (prawdopodobnie żuk, lecz nigdzie nie jest to powiedziane wprost) przez całe życie szedł ze swoją skwaszoną miną, aż pewnego dnia został porwany do laboratorium, gdzie jest poddawany eksperymentom.

Naukowcy opuszczają naszego Sama na nici przez tor naszpikowany przeszkodami, a naszym zadaniem, przy użyciu żyroskopu, jest takie sterowanie bohaterem, by tych przeszkód uniknął i pozostał przy życiu.
Sterowanie jest proste, gra nie jest wymagająca, a w opcjach możemy jedynie wyłączyć muzykę i dźwięki gry.
Niestety nie można przełączyć na sterowanie dotykowe lub klawiszowe, więc jeśli nasze urządzenie (np. netbook z Androidem) nie ma żyroskopu, gra będzie dla nas niegrywalna.
Możemy także poszpanować osiągnięciami wśród znajomych, do czego wymagane jest połączenie się z kontem Facebook lub G+.
Niestety udręka Sama nie zapowiada się skończyć szybko, ponieważ z opisu gry dowiadujemy się, że deweloper przygotował dla nas 100 poziomów do przejścia. Sam Żuczek wydaje się zdawać sobie z tego sprawę, ponieważ moment jego śmierci jest jedynym, w którym możemy zobaczyć uśmiech na jego twarzy.

Gra do pobrania w Sklepie Play i AppStore.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz